Ileż to ja się nasłucham i naczytam, jak to nudno w domu, jak to nierozwojowo, jak to "dziko".
A ja uwielbiam. Czuję się w tej swojej "łupince", jak pisze E-ka, bezpiecznie, przytulnie i spokojnie.
Ileż się nasłucham o wyższości pracy zawodowej nad wychowywaniem dzieci. A mnie macierzyństwo dostarcza nieustannych radości i zachwytów - zupełnie innych dziś, a innych kilkanaście lat temu. Nie ma nudy w byciu rodzicem, nie ma rutyny i nie ma powtarzalnych scenariuszy.
Kocham moje macierzyństwo. Wciąż mnie ono uczy i rozwija, wciąż czymś zaskakuje i nie pozwala stać w miejscu. To ambitna rola.
Bo każda, ale to każda życiowa rola może być realizowana ambitnie lub bez serca.
Bo można w "kropli wody" odkrywać całe światy... tego uczy mnie bycie matką.
Tego uczy mnie bycie człowiekiem.
Tego uczy mnie - bycie.
Każdemu co lubi. Ja też nie nudzę się w domu, bo że sobą się nie nudzę. Ze względu na zdrowie często jestem skazana na swoje cztery kąty, ale zawsze mam jakieś zajęcie. To, co napisałaś o macierzyństwie, jest mi bliskie, bo macierzyństwo to też moja najważniejsza życiowa rola. A być i żyć trzeba po swojemu. Nie ma sensu w swoim życiu wprowadzać cudzych scenariuszy. Pozdrawiam 🙂
OdpowiedzUsuńTo prawda: każdemu wedle potrzeb. Ja wciąż jeszcze "leczę się" z cudzych standardów, które okazują się nie moje. Przymierzałam się do cudzych scenariuszy, aż wreszcie wpadłam na "genialne" odkrycie, że mój jest niepowtarzalny i po prostu mój. Co nie znaczy, że nie można czasami czegoś się nauczyć od innnych.
OdpowiedzUsuń