Nie wiem, co jest grane, do ciężkiego czorta!
Moje życie to tryb przetrwania. Byle nie nawalać w pracy, byle obiad był dla syna, bo dla mnie to już niekoniecznie, wolałabym zjeść byle co i pójść spać. Wraca mi to jak bumerang, od lat się z tym zmagam i jestem na to wściekła. Obniża mi to samoocenę i nastrój.
Wszędzie czytam porady w stylu: "Odpuść sobie", "Nie sil się na perfekcjonizm" itd. Na litość boską! gdybym sobie odpuściła, moje życie po prostu rozsypałoby się w drobny mak. Miewam takie dni, że wysiłkiem jest ugotowanie obiadu, rozwieszenie prania czy uporządkowanie lodówki. Niby nie robi się co dzień pewnych rzeczy, ale w praktyce - każda prowadząca dom, wychowująca dzieci (nawet duże) osoba wie, że tak naprawdę praca w domu się nie kończy.
Dziś znowu zmuszanie się, by nie "nawalać" w pracy, a chciało się po prostu położyć głowę na biurku. Po pracy dokańczanie obiadu, który na szczęście wczoraj wstępnie przygotowałam. Nie jest to biesiada z siedmiu dań, ale zależy mi, by syn czuł, że ma prawdziwy dom z regularnymi posiłkami, więc trochę czasu trzeba temu poświęcić. Nabałaganiło się przy tym, więc trzeba było uprzątnąć "plac boju". W planach było jeszcze kilka zaległych prac, dokumenty wciąż czekają na posortowanie, w koszyku zalegają skarpetki "szukające" pary, coś tam się w lodówce wala i przewraca...
Nie mam siły! Nie mam ochoty. Znowu chce mi się spać.
A do cholery z takim życiem i takim funkcjonowaniem.
Czuję się nic nie warta.
Rzuciłabym pracę... Może by pogadać o rencie z moimi lekarzami?
Boję się jednak, bo od wielu znajomych słyszę upiorne opowieści, jak traktowani są inwalidzi na komisjach orzekających o zdolności do pracy.
To rzeczywiście masz pod górkę. Ale... doceń się za to, że bardzo się starasz. Może masz niski próg męczliwości albo brakuje Ci jakichś witamin, hormonów. A może zniechęcenie, senność, to sygnał, że Twoje życie jest zbyt dalekie od takiego jakie chciałabyś prowadzić. Renta to przejście na margines życia, z czasem brak przestaje smakować. Wiem, bo o wypadku musiałam przejść na rentę. Poza tym, bardzo trudno ją dostać. Życzę Ci siły i pogody ducha. 🙂
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nieraz mam ochotę wycofać się na margines i mieć święty spokój. Ale jak to mówią - wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
UsuńBrak chęci do czegokolwiek, zmęczenie, zniechęcenie, itp. to nie ma nic wspólnego z tym, czy jesteś dużo, czy mało warta. I kto to wartościuje? Jeżeli Ty, to nie zawyżaj sobie poprzeczki, bo i tak mnóstwo rzeczy wykonujesz normalnie i w normalnym trybie. Jest jesień, pora, która źle wpływa na samopoczucie, trzeba najnormalniej pogodzić się, że taki czas jeszcze potrwa, a potem pewnie przyjdzie chęć do większej aktywności. A swoja drogą, może trzeba zrobić badania, może brakuje Ci jakiegoś pierwiastka, a może czegoś masz w nadmiarze- przyczyny mogą tkwić w organizmie, a nie w charakterze.
OdpowiedzUsuńMam rozchwiany system nerwowy z powodu chorób. Być może jeszcze z paru innych powodów. Podejrzewam, że to tu tkwi przyczyna. Ale trudno mi się z tym pogodzić, marzę, by funkcjonować inaczej.
UsuńMarzenia się spełniają, życzę Ci spełnienia tych marzeń:)
UsuńSerdeczne dzięki :)
Usuń