czwartek, 2 maja 2019

Lubię to!

Uuufff! Wreszcie skopałam te moje "latyfundia". Pot mi ściekał po plecach, pod oknem zmieniałam bluzę na koszulkę, ale robota wykonana. Jestem z siebie zadowolona.
Widząc moje zmagania ze szpadlem, sąsiadka ulitowała się i przyniosła mi łopatę, taką bez zagięć po bokach. Z łopatą poszło sprawnie, choć nie bez pewnego wysiłku. Ale taki wysiłek bardzo dobrze robi "na głowę". Odpręża, usuwa napięcia, koi nerwy.
Przy okazji poprzegadywaliśmy sobie z sąsiadami, pobawiłam się z dwoma rocznymi chłopcami, dwóch sześcioletnich bąków zaangażowałam do pomocy przy sprzątaniu ogródka. Wyznaczyłam im "zadanie bojowe": wynosić do śmietnika powyrywane z ziemi chwasty. Ależ byli zadowoleni z zabawy!
Już pisałam, że sąsiedztwo mam ciut kontrowersyjne, ale przecież nie wszystkich sąsiadów to dotyczy. Mam do kogo zagadać, zapytać, jak leci, dzięki działkom i podwórku okazji do wymiany  zdań dłuższych niż "dzień dobry", nie brakuje. Lubię taką atmosferę, przypomina mi to dzieciństwo w małej miejscowości, gdzie wszyscy się znali.
Przez płot (no, dobra, przez siatkę) zawołała mnie dzisiaj koleżanka, którą poznałam kiedyś na pewnym kursie. Wiedziałam, że mieszka blisko, ale dopiero dziś wiem, że dokładnie, jak blisko. Zaproponowałam, żeby wpadła kiedyś na kawę.
Lubię to, że tak się po facebookowemu wyrażę. 

2 komentarze:

  1. Ja też lubię grzebać w ogródku i też uważam, że to oczyszcza głowę :) A jaka przyjemność wypić później kawę z widokiem na efekty swojej pracy :) Niech ogródeczek pięknieje ku twojej radości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Agpelo.
      Zastanawiałam się, jaką rolę ma spełniać mój "ogromny" ogródek. Chodziły mi po głowie kwiaty w stu tysiącach barw, ale mam też ochotę na własne zioła: bazylię, miętę, lubczyk i koperek do młodych ziemniaczków. Wybiorę pewnie pośrednie rozwiązanie. Za radą Anny z zaprzyjaźnionego blogu pod oknem wetknę w ziemię kilka ziarnek słonecznika. Niech mi zaglądają w okno. I o maciejce marzę, żeby mi tak pachniała jak w dzieciństwie u Mamy. A koleżanka z pracy obiecała mi sadzonki rukoli.

      Usuń