Wciąż ponura pogoda sprzyja przebywaniu w domu, a więc i posiedzeniom w internecie. Telewizji nie mam, więc to pierwsze wypełnia czas.
Jestem dziś nieludzko śpiąca. Rzuciłam w kąt domowe prace. Naczynia poleżą do jutra, podobnie jak pranie do poskładania. A ja poleżę na kanapie, poczytam, przypilnuję tylko syna, żeby przygotował się do jutrzejszego sprawdzianu z chemii.
Syn ostatnio mnie irytuje. Zaczyna się wymądrzać i "wiedzieć lepiej". Oznajmia mi często, że jemu na przyzwoitych ocenach (wcale nie wymagam piątek od góry do dołu) nie zależy, bo rzekomo oceny z siódmej nie są brane pod uwagę przy rekrutacji do szkół średnich. Za nic ma moje kazania, napomnienia i reprymendy. Co z takim zrobić?
Z przyjemniejszych spraw, udało mi się kilka dni temu zasadzić na działce rukolę, a wczoraj dokonałam czynu wprost heroicznego: posegregowałam swoje dokumenty, przed czym uciekałam od dawna.
I chyba tyle słów na dzień dzisiejszy.
Ja też mam jakiś trudny okres związany z pogodą i natłokiem obowiązków w pracy, szukam zmiany...
OdpowiedzUsuńMamy zatem podobnie.
UsuńJa swojemu synowi, mijając każdą budowę, pokazywałem murarzy i mówiłem, że jak się nie będzie uczył to zostanie jednym z nich. Dzisiaj jest magistrem inżynierem. Nie wiem czy na każdego to działa. A to że się wymądrza to normalne - normalna zgroza. Trudny wiek nastoletni.
OdpowiedzUsuńA szpinak już posiałaś? Miałem w zeszłym roku, rośnie jak oszalały.
Tak, wiem, że ten nastolatkowy negatywizm, to prawidłowy etap rozwoju :)
UsuńSzpinaku nie posiałam, a szkoda, bo bardzo go lubię. Malutka ta moja działeczka i mocno na niej nie poszaleję. Pogoda zrobiła się znośna, więc może dziś wetknę w ziemię pestki słonecznika i koperek do posypywania młodych ziemniaczków :)
Co do murarzy i innych ciężko pracujących, to żadna praca nie hańbi i każdej należy się szacunek. Lepszy porządny i zadowolony budowlaniec od kiepskiego i sfrustrowanego nielubianą pracą lekarza. Ale mój syn marzy o zawodzie informatyka...
Pozdrawiam.
No nie wiem, bo u mnie na wsi patrząc po murarzach to mało tych porządnych i zadowolonych. Patrząc po ich minach to raczej sami lekarze :)
UsuńNiestety, takich, o których piszesz, jest chyba więcej. Ale znam jednego, który zarzeka się, że za nic nie dałby się zamknąć w biurze czy gabinecie.
UsuńWidzę, że hołdujesz zasadzie: "Co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro".
OdpowiedzUsuńU mnie nareszcie dziś jest piękna pogoda, jutro syn przylatuje z Turcji z prezentami dla mnie, więc się cieszę.
Pewnych zajęć serdecznie nie cierpię i wtedy mam skłonności odkładać je na potem. Walczę z tym, ale nie zawsze wygrywam.
OdpowiedzUsuń