poniedziałek, 13 maja 2019

Znowu szaro

Znowu zimno, znowu gruby koc chmur nad głową. Nie lubię i nic na to nie poradzę. Dzisiaj nie lubię.
Jakoś mnie frapuje temat samotności akceptowanej i nieakceptowanej, widzę to, gdy przeglądam swoje zapiski. Bywa przyjemna, satysfakcjonująca, ale bywa też trudna, nie czarujmy się.
Brakuje mi dziś rodzinnego ciepła, poczucia bezpieczeńśtwa, gdy wracało się do domu, a tam czekali rodzice, rodzeństwo, dom żył, a po kątach nie zalegała cisza, bo rodzinę miałam dość liczną. W małżeństwie też coś się działo, wypełniało myśli i czas. A teraz - jak sobie sama nie wypełnię, to...
Ze zdwojoną siłą odczuwam ten brak właśnie w takie pozbawione słońca dni. Po prostu mi smutno i brak chęci, by coś z tym zrobić.
Czeka mnie pewna drobna domowa praca. Ponieważ jej nie lubię, leży niedokończona. Z całą jaskrawością uświadamia mi, jak blokują nas sprawy niezałatwione, nie pozwalając ruszyć dalej. Praca nie jest ciężka, więc wciąż mi się wydaje, że mam czas, że zdążę, kiedyś się do niej zabiorę.
Nie, Martusiu, żadne "kiedyś". Zrobisz to dzisiaj, bez wymówek, że czekają poważniejsze sprawy. I zobaczysz, jak od razu ci ulży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz