niedziela, 5 maja 2019

Leniwie, niedzielnie i w sumie o niczym

Co za ohydny początek maja! Zimno, mokro, mroczno (mrocznie?).
W garażu zamokły mi brykiety drzewne, którymi palę w piecu, a dziś postanowiłam właśnie trochę przepalić. Opornie to idzie, brykiety się rozsypują, w mieszkaniu bałagani się niemiłosiernie.
Pozwalam sobie na przedpołudniowe lenistwo i niezdyscyplinowanie - o tak, bardzo lubię być niezdysowana :) Pozwalam sobie, póki nie dopiłam herbaty, a potem zabieram się za obiad - dziś iście niedzielny: schabowy plus ziemniaczki. Jednocześnie uładzę trochę dom, w którym zarówno porządek, jak i bałagan zaprowadza się w tempie imponującym. Na razie jest imponujący bu... bulwersujący nieład ;) Potem pewnie poczytam, poprzytulam moje koty, a późnym popołudniem może wyskoczę na rynek naszego miasta, na majówkowe imprezy. Dziś, ku uciesze gawiedzi, przesławny Sławomir. Wolę Sławomira niż tę wczorajszą technorąbankę.
Do sympatii dla muzyki disco-polo, nie wypada ponoć przyznawać się wszem i wobec. Moim zdaniem jednak spełnia ona określoną funkcję i nie należy traktować jej ze śmiertelną powagą. Ma bawić, dostarczać nieskomplikowanych przyjemnych emocji i najzwyczajniej nadawać się do tańca. Więc choć nie posiadam kolekcji płyt nie śledzę dokonań muzyków z tego nurtu, przy myciu naczyń zdarza mi się przytupywać nóżką do takiej na przykład piosenki:

www.youtube.com/watch?v=BD0N_zSEJ6g (to akurat nie jest "polo", lecz bodajże białoruskie, ale lubię Prymaki, zespół poznany przez pewnego amatora horynieckich* dancingów)

*Horyniec - miejscowość uzdrowiskowa w woj. podkarpackim.

4 komentarze:

  1. Zimno, zimno!!! I nic się nie chce, tylko czytać pod kocykiem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zimno, ponuro, ale trzeba przetrwać. W końcu słońce wyjrzy zza chmur. Jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jutro ma się ocieplić, ale nie na długo.
    Nie lubię słuchać muzyki, za żadne skarby nie posłuchałabym Sławomira z jego piosenką "Zakopane". Lubię ciszę, która zawsze panuje w moim domu.
    Kiedyś z mężem oglądaliśmy "Jaka to melodia", ale gdy zmienił się prowadzący, tylko raz oglądaliśmy przez kilka minut.
    Ile masz tych kotów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sławomira znałam słabo, poszłam na jego koncert na zasadzie: "A co mi szkodzi poskakać do jego piosenek?". Okazał się wyjątkowo kiepski, bo śpiewał głównie cudzy repertuar.
      Też lubię ciszę, nie znoszę bez potrzeby grającego radia czy telewizora, ale od czasu do czasu potrzebuję dźwięków.
      A koty mam dwa. Jednego przygarnęliśmy po ojcu Misia, a drugiego znaleźliśmy z synem na ulicy, jeszcze malutkiego i drżącego ze strachu i zimna. Zamierzałam go oddać, ale nie znalazł się chętny, więc kiciuś został z nami.

      Usuń