Próbowałam przeanalizować całą tę historię z koleżankami, ale z tego robiła się bardzo długa i chyba niezbyt ekscytująca opowieść.
Wiem już jedno: miałyśmy do przejścia wspólny kawałek naszych dróg, ale każda ma własną. Jesteśmy różne i z różnych tzw. bajek. Miałam swój udział w nieprzyjemnościach i zgrzytach, ale mam też swoją prawdę, która domaga się uznania - przeze mnie samą przede wszystkim.
To dla mnie bardzo interesujące i frapujące, ale nie mam już siły o tym opowiadać. Ważne, że wreszcie poczułam, o co mi chodzi. Ważne, że to, co nazwałam (za Nityą) moimi ustawieniami fabrycznymi, okazało się w porządku i godne zaufania. A ja w pewnym momencie życia podważyłam je, spróbowałam inaczej. Było to ciekawe i cenne doświadczenie, ale już nie potrzebuję eksperymentować.
Jestem w porządku, one są w porządku, ale niekoniecznie nadajemy pod każdym względem na tych samych falach. Tęsknię za bliskością, ale tych osób do najbliższych nie zaliczę.
Na marginesie - było parę zgrzytów z moją wieloletnią serdeczna przyjaciółką, ale wyszłyśmy z nich zwycięsko. Przyjaźń przetrwała i trwa.
Jeżeli tak czujesz, to posłuchaj siebie. Widocznie za wiele Was dzieliło, a wtedy najlepiej rozstać się z szacunkiem. Na pewno jeszcze spotkasz kogoś, kto będzie Ci bliski. Życzę Ci tego z całego serca. 🙂
OdpowiedzUsuńTak, Basiu. Już bez dzielenia włosu na czworo po prostu posłucham siebie. Idę dalej swoją drogą.
Usuń